• Home
  • Men's Life
  • Lexus GS-F Road to Praha – weekend w Pradze, wycieczka do Czech
Lexus GS-F V8 5.0 477 KM

Lexus GS-F Road to Praha – weekend w Pradze, wycieczka do Czech

Od dłuższego czasu planowałem podróż do Chorwacji, z nastawieniem na przyjemność nie tylko z pobytu w tamtejszych kurortach, lecz także relaks wynikający z komfortowej podróży ciekawym i wygodnym autem. Wszystko szło pomyślnie, a biorąc pod uwagę samochody testowe zaplanowane 3 miesiące wprzód, zdecydowałem się na Lexusa RX450H. Duże i komfortowe auto - w sam raz na 2 + 1, czyli My i buldog francuski 🙂 Plan był prosty, odbieram auto i w tym samym dniu ruszamy do Chorwacji na spontanie - nocujemy tam, gdzie nam się spodoba, zostajemy tam, gdzie jest fajnie.

W dniu odbioru auta doznałem lekkiego zdziwienia w siedzibie Toyota Motor Poland - mamy dla Pana inny model. Zazwyczaj takim sytuacjom towarzyszy duże rozczarowanie i złość. W tym przypadku usłyszałem magiczne słowa - Lexus GS-F! W sekundę przestałem myśleć o RXie, bo znam GS-Fa i kocham to auto! Potrzebna była szybka zmiana planów, przy mojej ciężkiej nodze podróż do Chorwacji mogłaby się okazać droższa niż tydzień w pięciogwiazdkowym hotelu. Wybierając nowy, bliższy kierunek czeskiej Pragi, o RX-ie już dawno zdążyłem zapomnieć. Jeszcze jedna ważna decyzja, buldożek zostaje u znajomych w Warszawie – w przepełnionej turystami Pradze będzie ciężko utrzymać ją w ryzach, lubi pokazać kto tu rządzi, szczególnie dzieciom, psom i szybko przemieszczającym się obiektom. Sorry Cookie!

Lexus GSF

Początek podróży jest standardowy, ustawienia google mapsów i yanosika, bez tego się nie ruszam. Do wyboru mam dwie trasy – na Kłodzko i Kudowę Zdrój lub przed Wrocławiem na zachód A4-ką – wybrałem drugą opcję. Czasowo podobnie, kilometrów więcej, ale bez zbędnego krążenia jedziesz cały czas dobrą drogą. Przejeżdżamy wieczorem przez Zgorzelec, a potem drogą numer 355 na południe przez granicę. Stąd już na Liberec i prosto do Pragi.

Podróż do Pragi to moje drugie spotkanie z GS-F, miłość nastąpiła od pierwszego wejrzenia, a teraz to już prawdziwe i głębokie uczucie. Zanim opowiem więcej o samej trasie i obliczach Lexusa, zmieniającego się, gdy tylko tego chcesz, muszę podać ważną informację. Na fotelu pasażera w podróż do Pragi wybrała się ze mną osoba, występująca w tej historii (jak i zresztą we wszystkich naszych wspólnych historiach motoryzacyjnych) pod pseudonimem „Ogranicznik Prędkości”. Ogranicznik Prędkości po moim błysku w oczach zorientowała się, co się święci - po dłuższej negocjacji wypracowaliśmy kompromis - nie więcej niż 180 km/h. Dla mnie oznacza to, że w okolicy 200 km/h obejdzie się bez grubszej awantury, cichych dni i innych takich.

Lexus GS-F V8

Cała podróż z przystankami zajęła 6 godzin. Zachwyt Lexusem wzrastał z każdym kolejnym kilometrem pokonywanym obłędnie w niewyjaśniony dla mnie sposób. W GS-F mocy jest pod dostatkiem niezależnie od prędkości - 140 km/h, 180 km/h, 230 km/h, jak na prawie 2 tonową limuzynę przyspiesza w niewiarygodnym tempie! Sportowe fotele GS-F to zdecydowanie jedne z najlepszych w branży. Serio, ten zintegrowany fotel osacza Cię swoją gościnnością i komfortem. Przy moich problemach z kręgosłupem nabytych przez sporty zawsze zastanawiam się, jak moje plecy zniosą kolejną podróż. Pod hotelem w Pradze wysiadłem bez najmniejszego bólu i grymasu na twarzy. Na dzień dzisiejszy nie siedziałem w wygodniejszym.

Już za chwilę bulgot wolnossącej V8 będziemy mogli podziwiać tylko na rynku wtórnym. Dlatego każda chwila spędzona w tym samochodzie smakuje podwójnie dobrze. Najlepiej jest powyżej 4 tysięcy obrotów, wtedy budzi się do życia układ zmiennych faz rozrządu, a GS-F robi się agresywny i gotowy do ataku, jak dzik podczas napadu na żołędzie.

Lexus GS-F 5.0 V8

Dużym znakiem zapytania przed wyjazdem było zużycie paliwa. W mieście pod moją nogą spożywał 23 do 26 litrów. Na trasie liczyłem na 17-18 litrów, a po 600 kilometrach jazdy byłem bardzo pozytywie zaskoczony. Zarządzony limit prędkości był wykorzystywany przeze mnie w 100%. Ten potwór przy maksymalnej, stałej prędkości 180 km/h zarządzonej przez siedzący obok ogranicznik prędkości zużywał 12,5 l/100km. Szanuję inżynierów za konstrukcję i wydajność pracy silnika w cyklu Atkinsona. Przy normalnej prędkości zgodnej z przepisami GS-F palił 10 litrów, co jest dla mnie totalnym szokiem. Niektóre samochody mające zaledwie 150 KM potrafią spalić tyle samo lub więcej.

Trasa jest żywiołem dla Lexusa, przy większych prędkościach można odczuć diametralną różnicę w trybach jazdy, szczególnie pomiędzy Normal – Sport+. Wtedy nastawy zawieszenia są wyraźnie usztywnione, podobnie jak stabilność pojazdu. W trybie komfortowym płyniesz, jakby asfalt pod kołami nie istniał. W sporcie Lexus robi się zwarty i gotowy do akcji. Zawieszenie w GS-Fie jest po prostu obłędne i uważam je za jeden z najistotniejszy punktów samochodu i jedno z najlepszych. Musisz się przejechać, żeby wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi i dlaczego tak mocno zachwalam.

Lexus GSF 477 KM

Wróćmy do trasy - pierwsza rzecz po przekroczeniu granicy w Czechach to wypatrywanie stacji benzynowej, aby kupić winietę drogową. Bez tego lepiej nie ryzykować, podobno Czesi są wyczuleni na polskie tablice rejestracyjne i naszych kierowców. Od granicy poruszałem się zgodnie z obowiązującymi przepisami, czyli 90-130 kmh. Spalanie poniżej 10 litrów to już żaden problem - prawie 500 konny GS-F prosił o dawkę 8 litrów w takim tempie! W Pradze zameldowaliśmy się w hotelu Ametyst około 2 kilometry od ścisłego centrum, gdzie bestia trafiła na mocno zastawiony innymi autami parking i praktycznie zostawiłem ją tam na czas całego wyjazdu. Pora na własne nogi i komunikacje miejską.

Pierwszego dnia pobytu ruszyliśmy na piechotę w stronę starego miasta. Przeszliśmy chyba większość ulic w centrum, upał tego dnia mocno dawał się we znaki, co jakiś czas chowaliśmy się w restauracjach na krótki odpoczynek – picie i schłodzenie. Bilans tego dnia to około 25 kilometrów w nogach. Pierwsze, na co zwróciliśmy uwagę w czeskiej stolicy to ogrom ludzi i turystów. Stare miasto w Pradze jest dużo większe od warszawskiej starówki. Patrząc na historię, Praga nie została doszczętnie zniszczona podczas wojny tak, jak Warszawa, dlatego nasza stolica wypada dość mizernie pod względem wielkości i  ilości zabytków. W Pradze jest co zwiedzać, a centralna część miasta przypomina jeden wielki zabytek, w którego wkomponowano mnóstwo knajp, sklepów i lokali usługowych. Do obowiązkowych punktów zwiedzania można zaliczyć stare miasto, zamek na Hradczanach, słynny most Karola, zamki, kościoły oraz wieżę widokową, z której rozprzestrzenia się fantastyczny widok na całe miasto.

Lexus GS-F V8 477 KM

Na lunch pierwszego dnia weszliśmy do restauracji James Dean Prague. Przyciągnęła nas widoczna już z daleka i wyróżniająca się na ulicy stylistyka lat 50. Wewnątrz masa detali i pamiątek z epoki, a każdy szczegół zadbany w 100% - nawet w toaletach. Obsługa kelnerska nie tylko wyglądała, jak przeniesiona w czasie, bo składając zamówienie byliśmy pod wrażeniem typowo amerykańskiego akcentu. Ktoś tu zadbał o każdy detal. Jedzenie było całkiem niezłe, ale biorąc pod uwagę wystrój i staranność w każdym calu, spodziewaliśmy się czegoś wyjątkowego. Jedzenie oceniam pomiędzy warszawskim Jeff’s, a Fridays, gdzie ten drugi jest moją ulubioną knajpą typowo amerykańską w stolicy. Niezależnie od tego, że do Pragi jedziemy przede wszystkim, aby zaznać lokalnych przysmaków i czeskiego piwa, nawet w czasie krótkiego wypadu warto o to miejsce zahaczyć. Całość prowadzona jest na licencji pozwalającej korzystać z marki James Dean.

Dla tych, którzy lubią na wyjazdach trochę poszaleć po sklepach w centrum są dwa Foot Lockery usytuowane niedaleko siebie. Ciekawy towar i przeceny zachęcały do szastania kasą. W Polsce firma Foot Locker zniknęła jakoś ostatnio chyba na dobre L. Dodatkowo jak sięgam pamięcią w Arkadii towar nie powalał, natomiast w jednym z praskich sklepów znajdowało się piętro dedykowane koszykówce - House of Hoops. Możecie się domyślać, że dla fana tego sportu to istny raj na ziemi, wyszedłem z 3 parami butów. Złapałem się na kilka okazji zaoszczędzając jakieś 700-800zł względem cen rynkowych, a najlepszy deal zrobiłem na najnowszym modelu Nike Kobe A.D. NXT. Za te buty zamiast 900 zł zapłaciłem tylko 230zł! Czad! Pomimo, że trochę kasy wyparowało z kont, pierwszy dzień zaliczyliśmy do bardzo udanych. Zrobiliśmy tego dnia około 25 kilometrów na piechotę i wróciliśmy obładowani siatami zakupów do hotelu.

Fotel Lexus GSF

Kolejne dni to przede wszystkim zwiedzanie, wybraliśmy się na most Karola, zamek na Hradczanach, byliśmy też na wieży widokowej, z której widać całą panoramę miasta. Tutaj  dotarło do mnie, że byłem już w bardzo podobnym mieście - gdzieś już to widziałem. Geograficzne usytuowanie wraz z przecinającą rzeką do złudzenia przypomina Budapeszt.

Każdy fan motoryzacji musi wybrać się na najbardziej ekskluzywną praską ulicę – Parizską. Spotkanie drogich aut przed witrynami najbardziej ekskluzywnych butików to normalka. Biorąc pod uwagę ilość drogich samochodów w samym centrum Pragi, mam wrażenie, że powodzi im się trochę lepiej niż rodakom w naszym pięknym kraju. Maserati spotkasz częściej u nich w centrum, niż u nas w całej stolicy. Na pewno wpływ mają dużo bardziej atrakcyjne warunki zakupu. W Czechach nie dolicza się dodatkowej akcyzy w wysokości prawie 19%, dlatego też na Polskich ulicach można coraz częściej spotkać samochody z czeskimi rejestracjami. Oszczędności są ogromne i wcale mnie to nie dziwi, że ludzie tam rejestrują samochody. Żeby jeszcze tego był mało, rejestrując samochód u południowych sąsiadów, możesz w pełni odliczyć podatek VAT, nawet od paliwa.

Czechy - Praga, Ferrari, Audi R8, Mercedes, Porsche

Bardzo polecam Pragę na kilkudniowy chillout, jest co zwiedzać i gdzie robić zakupy. Z perspektywy podróży trasa jest wyjątkowo dobra i szybka, może trochę za prosta, praktycznie cały czas dwupasmówka wprowadzająca monotonię. Czasem jednak wolę trasy typu siódemka na Gdańsk, gdzie trzeba trochę powyprzedzać i mocniej się skoncentrować.

Lexus GS-F po raz kolejny dał masę dowodów, że jest jednym z moich ulubionych samochodów. To bestia w dobrze skrojonym i awangardowym garniturze. Swoim komfortem podróży potrafi zawstydzić całą niemiecką konkurencję, charakterem stłamsić najbardziej sportowe samochody. Jest z pewnością wyjątkowy i niedoceniony. W przyszłości bardzo chciałbym mieć to auto na stałe w swoim garażu. Pomimo kilku małych wad związanych z systemem multimedialnym i jego obsługą jestem w pełni oddany temu autu. Mógłbym spędzać z nim każdą możliwą chwilę, po prostu dla mnie jest samochodem niemalże idealnym.