• Home
  • Test Drive
  • Aston Martin DB11 5.2 Twin Turbo V12 608 KM – Czarna Pantera
Aston Martin DB11 5.2 Twin Turbo V12 608 KM

Aston Martin DB11 5.2 Twin Turbo V12 608 KM – Czarna Pantera

Czarna Pantera

Magnetyzm i przyciąganie najbogatszych to fenomen wyjątkowych, bajecznie drogich i niedostępnych marek, które jednocześnie dla ogółu są obiektami westchnień i licznych konwersacji. Dzięki mojej pasji i zajęciu miałem okazję zasiąść za sterem auta marzeń, co w innych okolicznościach prawie na pewno by się nie wydarzyło.  Zapraszam do przeczytania relacji z przygody z Aston Martinem, w czasie której okazuje się, że ciekawość to niekoniecznie pierwszy stopień do piekła, wręcz przeciwnie, przez kilka dni byłem w raju.

W przypadku Astona było tak jak we wstępie – to co niedostępne mocno mnie przyciągało, aż w końcu przeznaczenie mnie dopadło i przez kilka dni na własnej skórze poczułem, jak to jest prowadzić piekielnie drogi i szybki samochód. Cena sięga prawie 1,5 mln pln, a prędkość maksymalna kończy się na 322 kmh. Zaraz przekonacie się, co te wartości robią z głową i jak wpływają na pierwsze wrażenia z jazdy.

Aston Martin jest kwintesencją brytyjskiej motoryzacji, marką związana od lat ze sportem oraz agentem 007. Astona sporo łączy także z naszym krajem, ale o tym może kiedy indziej. Bez względu na model Astona, za którego kierownicą siedzimy, prestiż i splendor są gwarantowane.

Pierwsze wrażenia

Po pierwszych przejechanych kilometrach w zasadzie nie byłem w stanie nic powiedzieć o samochodzie. Świadomość prowadzenia Aston Martina przesłoniła cały mój świat i wszystko, co się wokół mnie działo. Przeżyłem coś w rodzaju szoku, a po głowie krążył jeden głos – ‘jedziesz Aston Martinem za 1,5 mln z V12….’, ‘jedziesz Aston Martinem za 1,5 mln z V12….’, ‘jedziesz Aston Martinem za 1,5 mln z V12….’ i tak w kółko. Dopiero gdy wysiadłem uświadomiłem sobie, że nic nie pamiętam z jazdy… To nic, podejście drugie i każde kolejne kusiło obietnicą pełnej gamy przyjemnych i ekscytujących doznań.

Aston Martin DB11 5.2 Twin Turbo V12 608 KM

Pierwsze wrażenia – podejście drugie

Zszedłem na ziemię, odzyskałem równowagę umysłu i świadomość. Samochód zaskakuje wieloma detalami konstrukcyjnymi, wnętrzem, a przede wszystkim prowadzeniem. Przyznaję się bez bicia – to pierwsze auto, w którym miałem poczucie zagrożenia (czytaj: darzyłem ogromnym respektem). Rozbić 1,5 mln pln to jedno, a sława na cały kraj z takiego wyczynu to drugie. Okazja na szybki wzrost popularności była kusząca, nie powiem 🙂 Górę wziął oczywiście zdrowy rozsądek i opanowanie, a przede wszystkim okiełznanie 608 KM napędzających tylną oś i będących moim priorytetem przez najbliższe dni.

W dniu mojej inauguracji z DB11 czułem się jak ktoś, kto po raz pierwszy w życiu wsiada na konia. Niepewność, respekt i nadzwyczajna czujność towarzyszyły mi przez cały dzień. Badałem zachowanie auta uważnie operując gazem i mocno trzymając kierownicę, a jeszcze mocniej swoje zapędy i niecne zamiary.

Na wstępie warto uświadomić sobie, z czym mamy do czynienia. Auto określę mianem czarnej pantery. Porusza się z ogromną gracją, a pod osłoną nocy jest praktycznie niezauważalna. Nie wiesz, kiedy Cię zaskoczy i zaatakuje. Zupełnie jak DB11, które w czarnych szatach rozpływa się w przestrzeni. Jest tu także coś z ninja. Jedno i drugie zauważysz dopiero w ostatniej chwili, jak będzie już za późno. Czy coś tu nie gra? W zasadzie gra i to nawet głośno, na rozkaz kierowcy potrafi ryknąć basowym głosem ruszając do zdecydowanego ataku. Aston z V12 i podwójnie doładowaną pojemnością 5.2 litra bywa naprawdę agresywny, ale w czasie codziennego użytkowania jest przyczajonym, ekskluzywnym Gran Turismo.

Wsiadając do samochodu czułem, że to najwyższa liga. Wewnątrz doświadczyłem uczty zmysłów, szczególnie zapach skóry był niesamowity. Drzwi po otwarciu uniosły się lekko ku górze, a dość szeroki próg przywodził na myśl samochody wyścigowe. Nisko osadzone fotele jeszcze potęgowały to wrażenie. Wolantu do skrzyni biegów nie znalazłem ani w tradycyjnym miejscu, ani przy kierownicy, jak ma to miejsce w Mercedesach. Skrzynia biegów w Astonach to oddzielne przyciski określające dany bieg (P, R, N i D), umieszczone na środku deski rozdzielczej. Na kolumnie kierownicy (w nieruchomej pozycji) znalazły się łopatki do zmiany biegów – wykonane z metalu, o wielkości dopasowanej do charakteru samochodu. Droga, jaką łopatki przebywają w czasie zmiany biegu, jest dość długa i kończy się charakterystycznym klikiem. Wyjątkowo oryginalnie zaprezentowało się przede mną wnętrze, zaczynając od charakterystycznej kierownicy w kształcie ‘kwadratu’ – tak się to określa, ale nie należy brać tego dosłownie. Wnętrze, obszyte skórą, wygląda imponująco i minimalistycznie. Design drzwi od środka podkreśla wyjątkowość auta – klamki w nietypowym kształcie, dziwny i niepraktyczny schowek, przestrzeń zakończona metalowym akcentem, a przede wszystkim wszechobecna, mięciutka w dotyku skóra. Na drzwiach znalazła się także nietypowa kieszeń o głębokości poniżej centymetra – schowasz tu, co najwyżej bilet od parkomatu lub na płasko telefon.

W ofercie Astona DB11 jest najłagodniejszy stylistycznie. Pasuje do niego kosztowny, szyty na miarę garnitur. Elegancja sprawia, że można zapomnieć o charakterze auta i muskularnej sylwetce skrywanej pod odzieniem. DBS Superleggera wygląda przy DB11 jak Kai Greene przy Jean Claude Van Damme, jeden z drugim w sumie fajne chłopaki i dużą potrafią.

 

Aston Martin DB11 5.2 Twin Turbo V12 608 KM

Osiągi, prowadzenie i współczynnik Mercedesa

Deska rozdzielcza do złudzenia przypomina inną markę. System info-rozrywki to widoczna współpraca z Mercedesem. Nie jest to najnowszy system, w który wyposażone są nowe modele Mercedesa, a do ewentualnych minusów samochodu można zaliczyć jego skomplikowaną obsługę.  Panel, czcionka oraz sposób poruszania się po menu są zapożyczone od niemieckiego producenta. Na marginesie warto wspomnieć, że mercedesowski silnik z C63S dostępny jest w ‘słabszej’ wersji silnikowej Astona. Generuje 510 KM i produkowany jest przez zespół AMG. Na szczęście pod maską w testowym samochodzie znalazłem pierwszą w historii marki konstrukcję z podwójnym doładowaniem wyprodukowaną przez Brytyjczyków. Silnik w układzie V12 siedzący przede mną podczas kilku dni miastowych przygód to kwintesencja motoryzacji. Słynne i niedostępne V12 zarezerwowane jest tylko dla rzadkich i drogich samochodów. Dla mnie było to pierwsze spotkanie w praktyce i przyznam, że połączenie 5.2 litra z dwoma turbinami jest bardzo, ale to bardzo wymagające do utrzymania na właściwym torze jazdy. Osiągi dwóch dostępnych na rynku silników są do siebie zbliżone, niektórych może to dziwić, ale diabeł tkwi oczywiście w szczegółach. Silnik V8 jest o 115 kg lżejszy od V12, dlatego różnica w osiągach jest zniwelowana. Za to w cenie jest już zauważalna, wyjściowo DB11 z V8 to koszt od 239 000 euro, Volante (V8) od 258 500, a prezentowana V12 od 277 500 euro.

Rozkład masy poprzez cofnięcie silnika w głąb karoserii jest prawie w idealnej proporcji 51/49% (przód/tył). Między innym silniki czynią DB11 diabelsko dobrym samochodem. Podkreślam diabelsko, bo podczas prowadzenia potrzebna jest wyobraźnia, pewność siebie, a na pierwszym miejscu umiejętności. Nie ma przestrzeni na błędy, a to kolejny powód, dla którego ten samochód tak bardzo mi się spodobał. Kontrola trakcji potrafi zaświecić się nawet przy prędkości 140 kmh. Maksymalna prędkość to sporo ponad magiczną barierę 300 kmh, wskazówka zegarów zatrzymuje się bowiem dopiero na 322 kmh. Przyspieszenie zajmuje 3.9 sekundy do setki, wszystko przekazywane jest za pomocą 8 stopniowej skrzyni biegów na tylne koła. Moment obrotowy nie pomaga w przyczepności tylnej osi, pomimo występującego mechanizmu różnicowego o ograniczonym poślizgu – 700 Nm potrafi niespodziewanie szarpnąć tyłkiem podczas jazdy z prędkością dochodzącą do wspomnianych przeze mnie 140 kmh. Jeśli przywykniesz do tego zjawiska to automatycznie czerpiesz jeszcze więcej euforycznej przyjemności z jazdy. Bycie wymagającym i czasami trochę nieprzewidywalnym uważam za atut DB11, bo czym byłby samochód o tej mocy prowadzony jednym palcem? Kolejną nudną i drogą zabawką.

Dostępne są trzy tryby jazdy, czyli bardzo konkretnie. Coś na zasadzie mało, średnio i dużo. Mamy do dyspozycji tryb jazdy GT – komfortowy do codziennej jazdy, świetny na trasy, Sport i Sport +. Środkowy omijałem, tym samochodem chciałem jeździć na dwa sposoby – spokój lub pełen arsenał broni. Mamy jeszcze trzy tryby zawieszenia odpowiadające charakterystyce trybów jazdy. Przełączanie trybów jest dostępne pod kciukiem na kierownicy, co jest bardzo wygodne i przemyślane.

Sprzęt audio jest opcją z listy dodatkowego wyposażenia i kosztuje 10.000 euro. Suma ogromna, ale otrzymujemy najwyższej jakości dźwięk Beosound Bang & Olufsen o mocy 1000 W. Godzinami można patrzeć na hipnotyzujące wysuwanie przednich głośników pod czołową szybą. Jednym z ciekawszych gadżetów, którego nie spotkałem wcześniej w innych samochodach jest automatycznie odsuwany podłokietnik, rzecz pewnie zbędna, ale czego się nie robi dla wyróżnienia i wygody klienta.

Aston Martin DB11 5.2 Twin Turbo V12 608 KM

Dzieło sztuki pod maską

Otwarcie ogromnej maski samochodu było dla mnie doświadczeniem zbliżonym do otwierania sejfu pełnego kasy. Maska w Astonie otwiera się w przeciwną stronę niż w większości samochodów na naszej planecie. Jest imponująca, a podczas podnoszenia się ku górze, odsłania surowe i przepiękne arcydzieło inżynierów, niesamowity widok. W pierwszej chwili wzrok przyciąga szeroka guma i elementy zawieszenia. Sprawia to wrażenie, że samochód jest kompletnie rozebrany. Potem zauważasz 4 wloty na masce, które charakteryzują właśnie 12 cylindrowy silnik (w V8 są tylko dwa). Maska od wewnątrz mieni się  czernią i złotem. Serce samochodu zlokalizowane jest po środku razem z tabliczka znamionową i nazwiskiem osoby, która ręcznie składała silnik. Jego złożenie wymaga około 8 godzin pracy. Rasowego wyglądu całości dodają potężne rozpórki. Maska jest wykonana z aluminium, to powoduje, że otwieranie i zamykanie jest banalnie lekkie. W dodatku posiada samo-domyk. Jest bosko!

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o dość wyróżniającej rzeczy. Otóż do Astonów można dokupić, aż 17 letnią gwarancję bez limitu kilometrów. Koszt przedłużania gwarancji szacuje się w okolicach 2.100 euro netto w skali roku. Brane pod uwagę niemal wszystkie podzespoły samochodu z wyjątkiem eksploatacyjnych.

Podsumowanie

Aston Martin DB11 to bezsprzecznie najlepszy samochód, jakim miałem przyjemność jeździć w 2019 roku. Czas spędzony z tym samochodem dobitnie utwierdził mnie w przekonaniu, że jazda tak drogim i wyjątkowym autem to zupełnie inny level wrażeń. Sama świadomość prowadzenia Astona powoduje ciarki na plecach. Na pewno zaliczam tą przygodę do jednego z najlepszych punktów moich dotychczasowych doświadczeń motoryzacyjnych. Teraz z pewnością mogę odhaczyć z listy kolejne spełnione marzenie.

VLOG Aston Martin DB11 V12 5.2  Twin Turbo 608 KM TEST PL

Dane techniczne, cena – Aston Martin DB11 V12 5.2 Twin Turbo

Moc: 608 KM

Moment: 700 Nm

Vmax: 322 kmh

0 – 100 kmh – 3,9s

Spalanie: Kto by to liczył

Cena testowanego egzemplarza: 333 645 euro

 

Strzał w kolano – brak

 

Zasługuje na wyróżnienie:

– Aston Martin

– Silnik V12, osiągi godne supercarów

– Nieskazitelna sylwetka i elegancja

– Wymagający dla kierowcy

– Metalowe łopatki do zmiany biegów

– Jakość skóry, wykonania wnętrza plus zapach

– Sprzęt audio Beosound Bang & Olufsen

 

Trzeba nad tym popracować:

– Starszy Mercedesowski system info-rozrywki, który nie należy do najłatwiejszych w obsłudze

– W tak drogich sportowych i luksusowych samochodach wady przestają istnieć jeśli kochasz motoryzację. Dla mnie w Astonie nie ma Wad, a jeśli nawet na siłę bym znalazł to czym ona jest w stosunku do całości?