Lexus NX 300H 197 KM Prestige z pakietem Premium

Japoński, hybrydowy SUV Lexusa w luksusowej odsłonie

Gdy zasiadam za kierownicą samochodów marki Lexus, do głowy przychodzą dwie myśli. Luksus i Toyota, czyli dwie przeciwstawne sprawy. O ile luksus z Lexusem dobrze się kojarzy, o tyle z Toyotą już niekoniecznie. Toyotę lubiłem z lat 90', jak miała w swojej ofercie fantastyczne sportowe samochody, Suprę, MR2 i Celicę. Chociaż muszę przyznać, że ostatnio zainteresowałem się kilkoma modelami, GT86, Hilux, nową Yariską GRMN i ostatnimi czasy obiło mi się o uszy coś w temacie Aurisa GRMN.

Może w niedługim czasie zdecyduje się na test Toyoty, ale na tę chwilę chciałem skupić się na mniejszym z Suvów ze stajni Lexusa.

Jak to jest z Lexusem NX, który parę lat temu otworzył nowy rozdział marki? W 2015 roku SUV Lexusa był najchętniej kupowanym modelem tego producenta w Polsce. Jednocześnie zajął trzecie miejsce pod kątem wolumenu sprzedaży, plasując się zaraz za Volvo XC60 i Audi Q5.

Wrażenia i prowadzenie

Ostre, w niektórych miejscach przerysowane linie nadwozia, wesoły lakier, to pierwsze co rzuca się w oczy. Śliczny, soczysty niebieski, w połączeniu z ciemnymi elementami wnętrza, jasną skórą i jasnym drewnem w wykończeniu, robi duże wrażenie.  Trafiłem piękną konfigurację, to widać gołym okiem, a co dalej w trawie piszczy?

NX300h jest jednym z lepiej prowadzących się samochodów w swoim segmencie. To chyba domena wszystkich Lexusów. Stabilnie, pewnie i komfortowo porusza się w każdych warunkach. Za bezpieczeństwo odpowiada system napędu na 4 koła, E-Four, w którym to przednia oś napędzana jest przez jednostkę hybrydową, a tylna oś przez dodatkowy silnik elektryczny.

Przez tydzień jazdy Lexem miałem wystarczająco dużo czasu na zapoznanie z jego zaletami i wadami. Podstawowa rzecz, którą zazwyczaj uwzględniam w testach na wstępie to silniki. Tutaj 4-cylindrowe 2,5 litra, połączone z prądem, bezstopniową skrzynia CVT i napędem na 4 koła. Hybryda, czyli znak firmowy Toyoty, a co za tym idzie Lexusa. Prawie 200 KM w tym przypadku pozostawia mały niedosyt. Osiągi auta w sprincie do setki oscylują w granicach 9s, podczas gdy wrażenia z wnętrza nie wzbudzają raczej emocji podczas przyspieszania. Czasami nawet ma się wrażenie, że to nie jedzie, a elastyczność i wyprzedzanie na trasie nie jest czystą przyjemnością.

Wrażenia akustyczne z jazdy NX300h potrafią być nieco meczące, głównie na dłuższym dystansie. Oczywiście w momencie gdy nieustannie przyspieszany z mocno wciśniętym gazem do podłogi. Podczas jednolitej jazdy, ze stałą prędkością  już ten problem znika. Dźwiękowo kojarzy się z rozsianymi po całej Polsce flotowymi - hybrydowymi Aurisami. Znak firmowy i zaleta japońskiej marki, silnik hybrydowy, akurat w tej wersji średnio przypadł mi do gustu.

Nie jestem inżynierem, ani konstruktorem, nie znam się na mechanice, a nawet często mam problem z wymianą żarówki w samochodzie albo zorganizowaniem listew przypodłogowych w domu (obecnie załatwiam je już ponad pół roku). Jednego jestem jednak pewien, dla finalnego dobra produktu nie powinno łączyć się 4 cylindrowych silników z bezstopniowymi skrzyniami biegów. Efekt końcowy jest taki, że samochód potrafi czasami zmęczyć. Podtrzymanie na wysokich obrotach 4-cylindrowej jednostki z CVT trochę psuje urok, ale wyboru nie mamy żadnego, ponieważ hybrydy zawsze zestrojone są z bezstopniowymi skrzyniami biegów. Na szczęście w Lexusie jest rozwiązanie, które pozwoli skutecznie zapomnieć o tej dolegliwości. Nazywa się Mark Levinson, nie jest co prawda osobistym szoferem, ale jednym z najlepszych sprzętów grających we wszystkich samochodach na świecie. Jest lekiem na całe zło i nadzieją na CVT.

W ofercie dla modelu NX, klient ma do wyboru dwa silniki. Oprócz hybrydy jest jeszcze 2-litrowe turbo, które w tej alternatywie brałbym bez zastanawiania się. Tym bardziej, że posiada zwykły automat i ładnie brzmiący, dynamiczny motor. Miałem przyjemność przez moment pojeździć uturbioną jednostką, jest bardzo żwawa i idealnie pasuje do tego samochodu. W tym miejscu zaznaczam, że patrzę z perspektywy własnych preferencji, gdzie zawsze w pierwszej kolejności interesują mnie osiągi i jakość prowadzenia auta. Hybryda nie jest taka zła, o ile nie wybierasz się zbyt często w szybkie trasy. Biorąc pod uwagę średnie spalanie, które udało się uzyskać przy jeździe w mieście rzędu 10-11L (moje traktowanie), 8-9L normalnie, też wypada dobrze. Trochę inaczej wygląda to na trasach, niestety tutaj może rozczarować, gdy postanowimy poruszać się bardziej dynamicznie.

Reasumując, są hybrydy za którymi specjalnie nie przepadam (Toyota Yaris, Auris i podobne miejskie auta). Wiem, mają swoje bardzo logiczne i ekonomiczne zastosowanie, ale to nie dla mnie. Do tego ten jęk silnika zespolonego z CVT. Później jest hybryda w NX’ie i Rav 4, niby to samo, ale jednak 197 KM i 2,5 motor, da się bardziej polubić. Na koniec są jeszcze hybrydy, notabene też w Lexusie, które można bardzo polubić, a nawet pokochać wraz ze skrzynią CVT, ale o tym kiedy indziej.

Wnętrze i wyposażenie

Trochę ponarzekałem na silnik, teraz czas przejść do środka i dobrze wypunktować wnętrze samochodu. Już z pierwszego zdania tego testu wynika, że jest bardzo ładnie. Rzeczywiście Lexus potrafi zrobić coś innego, połączyć tradycję z nowoczesnością i dodać nutę magii, którą ciężko opisać słowami. Jest tu coś, co wywołuję uczucie pewnej przynależności oraz indywidualizmu.

Po zajęciu pozycji za kierownicą widać, że dużo się tu dzieje. W około kierowcy znajduje się wiele klasycznych przycisków, ekran multimedialny, pokrętło od zmiany trybów jazdy oraz touchpad, czyli wszystkiego po trochu. Czy to może się podobać, to pozostawiam Waszej ocenie. Mnie osobiście przypadło do gustu wnętrze NX’a. Jest w nim trochę klasyki, nowoczesności i dobrego stylu. Z pewnością jest oryginalne i  z pewnością można je polubić. Mnie spodobało się to, że nie idzie na skróty kierując się jedynie modną nowoczesnością, w której wszystkie funkcje lądują w dotykowych ekranach lub możesz je wywołać za pomocą gestów. Może to robi wrażenie, ale w obsłudze samochodu liczy się prostota oraz szybkość dotarcia do szukanych opcji oraz ustawień.

Jest w tym wszystkim też Lexusowy touchpad, do którego sporo osób jakoś nie może się przekonać, wzbudzając mieszane uczucia. Na początku obsługi touchpad może przysparzać trochę problemów, ale jesteśmy przecież inteligentnymi istotami, do wszystkiego człowiek może się przyzwyczaić. Poza tym dzięki obsłudze touchpada możemy się poruszać po ekranie multimedialnym i wszelkich funkcjach samochodu. Tutaj mam jedno zastrzeżenie, które dotyczy większości Lexusów. Interfejs i grafika mogłaby się zmienić na lepsze, w tym systemie trochę ciężko się odnaleźć. Z drugiej strony znam sporo gorsze rozwiązania, więc aż tak bardzo źle to nie jest. Życzyłbym Lexusowi, aby zabrali się za to i wprowadzili zupełnie nowy system. Wtedy ciężko będzie się do czegokolwiek przyczepić.

Podróż Lexusem potrafi odciąć kierowcę od otaczającego świata, jest naprawdę przyjemnie. Testowany egzemplarz to topowa wersja wyposażeniowa Prestige z dodatkowym pakietem Premium. Jest bogato i drogo, ale tak ma być. NX300h jest wyposażony praktycznie w pełen pakiet poprawiający komfort i bezpieczeństwo podróżowania. Fotele z elektryczną regulacją 10 i 8 stopniową, odpowiednio dla kierowcy (z pamięcią ustawień) i pasażera, z wbudowanym podgrzewaniem i wentylacją w trzech zakresach ustawień. Tutaj nawet składanie tylnych siedzeń odbywa się elektrycznie, tak samo jak otwieranie bagażnika. Solidna, gruba kierownica, regulowana również elektrycznie. Wszystko w prądzie!

Na pokładzie znajdziemy wszelkiego rodzaju czujniki bezpieczeństwa, kontroli zmiany pasa ruchu, martwego pola, aktywny tempomat, czujniki parkowania wraz z kamerą. Czego dzisiaj więcej chcieć, no chyba nie gadżetów typu wyjadę samochodem za pomocą pilota z miejsca parkingowego, jak w BMW. Ok, to jest fajne, nowoczesne i może robić wrażenie, ale po co to komu? Czy naprawdę, mając taką opcje będziesz tracić czas na zabawę? 🙂

Lexus posiada wszystko to, co powinno być w marce premium, dodatkowo w japońskim, innym i niekonwencjonalnym stylu. Do tego ten piekielnie dobrze grający system audio Marka Levinsona, składający się z 14 głośników. Bajka!

Numerki, cyferki, liczby

197 KM

210 Nm (benzynowy)

0 - 100 kmh – 9.2s

Spalanie: 10 -11 L miasto (moje traktowanie) | normalnie 8-9 L

Cena podstawy 300h: 159 tys. PLN

Testowany egzemplarz: ca. 280 tys. PLN

Podsumowanie

To niewątpliwie, bardzo interesująca propozycja od Lexusa. Komfortowy i wystarczająco obszerny SUV z powodzeniem może zająć miejsce dotychczas zarezerwowane dla niemieckiej konkurencji. Spora lista wyposażenia dodatkowego, może się spodobać potencjalnym nabywcom. Samochód powinien spełniać oczekiwania nawet najbardziej wymagającym. Jedną z większych zalet jest sama przyjemność podróżowania w dobrze wyciszonym i dystyngowanym wnętrzu NX’a. Osobiście widziałbym w tym modelu jedną ważną zmianę, a mianowicie zastąpienie 4 cylindrowego 2,5 litrowego motoru jednostką 3,5 V6 z hybryd GS i RX. Ten motor generuje 345 KM, gdyby tak pomniejszyć tę moc do 300 KM i zastosować w modelu NX, byłoby idealnie!

 

Strzał w kolano – brak

 

Podobało mi się

- Dobre prowadzenie

- Charakter wnętrza i japońska stylizacja

- Fantastyczny sprzęt audio Marka Levinsona

- Świetne wyciszenie kabiny

- Jakość wykończenia w swoim niepowtarzalnym stylu

Do poprawy

- Silnik hybrydowy 2,5 to nie jest szczyt marzeń

- Męczące jęki silnika w połączeniu z bezstopniową skrzynią CVT

- Interfejs systemu multimedialnego

Ocena końcowa: 5,0/6