Rzadko to robię, ale może powinienem częściej. Dzisiaj o 6 najbardziej denerwujących materiach w dzisiejszej motoryzacji. Zapraszam do kolejnych punktów gdzie wyjaśniam, co nas najbardziej dotyka i dręczy w codziennym współżyciu z samochodem. W branży motoryzacyjnej miłuję się od niepamiętnych czasów. Jako dziecko miałem niesamowitą pasję do aut, kupowałem katalogi i pisma samochodowe, kolekcjonowałem plakaty, naklejki z gumy turbo, bawiłem się grami samochodowymi – Need for Speed, Test Drive, Gran Turismo. Na tym wszystkim się wychowałem. W wieku 5-6 lat tata sadzał mnie na kolanach za kierownicą samochodu, a ja przez chwilę czułem się jak prawdziwy kierowca na warszawskich ulicach. Była to dla mnie radość nie do opisania i zawsze niecierpliwe wyczekiwałem kolejnej takiej okazji, ale jak to w życiu bywa nawet w tym, co kochasz znajdziesz jakieś mankamenty potrafiące doprowadzić do szału!
1. Pojazd autonomiczny
To temat przyszłościowy aczkolwiek już od paru lat testowane są auta, które same się prowadzą. Do głowy od razu przychodzi Tesla i mnóstwo wypadków z efektem trwałego uszczerbku na zdrowiu czy nawet przypadek śmierci. Na co dzień za rozwijającą się technologią raczej nadążam, a na pewno nie można określić mnie technologicznie zacofanym, lubię auta hybrydowe i elektryczne jednak nie powierzę mojego życia kupie metalu wyposażonej w kamery, czujniki i kontrolowanej przez obliczenia systemu. Czy w pędzie technologicznym zmierzamy do momentu w którym ludzki umysł dotknie regres ewolucyjny? Z pewnością samochód nie ma wyobraźni, intuicji i nie jest tak spostrzegawczy jak ludzkie oko. Możliwe, że chodzi tylko o popis dużych korporacji. Ilu z czytelników oddałoby w 100% kontrolę auta elektronice? Ja z pewnością nie zaliczam się do tego grona.
2. System Start/Stop
Celem jest ograniczenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery oraz znikome ograniczenie zużycia paliwa. Te dwa tematy to zdecydowanie zalety, które jednak w tym miejscu się kończą czyniąc system chyba jednym z najbardziej irytujących w motoryzacji. Do szału doprowadza mnie ciągła aktywność podczas jazdy po mieście, co chwilę gaśnie i odpala się na światłach, czy w korkach. Szczególnie denerwuje w lato bo działalność systemu dezaktywuje klimatyzację, co może być odczuwalne po zaledwie 5 sekundach stania na światłach. Oczywiście zawsze możemy system wyłączyć, ale tu jest pies pogrzebany. Pół biedy jeżeli jesteś w posiadaniu auta, którego producenci pomyśleli o umieszczeniu fizycznego przycisku gdzieś w pobliżu ręki lub w zasięgu wzroku kierowcy. Wystarczy sięgnąć ręką i pozbyć się dolegliwości. Jednak nie we wszystkich samochodach jest to możliwe, zdarza się, że aby dostać się funkcji wyłączającej system musisz przeklikać ekran multimedialny samochodu. Jest to szczególnie irytujące, bo za każdym razem wsiadając do auta musisz powtórzyć operację, a to potrafi być wkurzające.
3. Gdzie jest normalny hamulec ręczny?
Pytanie szczególnie drąży moje myśli w czasie jazdy za kierownicą sportowego samochodu wyposażonego w cholerny przycisk zamiast przysłowiowej łapy. Może ze mną jest coś nie tak, ale to właśnie w sportowych samochodach powinny znajdować się mechaniczne hamulce ręczne. Pomyślicie, że chodzi tylko o fun z jazdy? Też, ale uważam, że tak samo istotny jest wpływ na bezpieczeństwo. Przycisk pozbawia kierowcę ostatniej deski ratunku w krytycznych sytuacjach. To właśnie tradycyjny hamulec ręczny w szybkim tempie pozwala ustawić samochód w ryzach bądź pod odpowiednim kątem. Oczywiście nie wszyscy posiadają takie umiejętności, ale po to są place, praktyka i szkolenia, aby się uczyć panowania nad pojazdem. Irytuje mnie to strasznie jak wsiadam do Hot Hatcha, w którym widzę tylko ten cholerny przycisk nadający się jedynie do parkowania samochodu na stromej górce.
4. System zapobiegający kolizji
Abstrahując od tego, że na dzień dzisiejszy często systemy są zawodne, mają jeszcze inną, większą wadę. Jedziesz na trasie jednopasmówką, zabierasz się do wyprzedzania, a samochód błędnie odczytuje Twoje zamiary i podczas rozpoczynania manewru ostro wyhamowuje, ściąga pasy i włącza światła awaryjne. Miałem kilka takich sytuacji w wyniku których za każdym razem udając się w trasę dezaktywuję systemy - w pewnych sytuacjach mogą zaskoczyć nie tylko Ciebie, ale też innych uczestników ruchu drogowego. Wspominałem już o tym przy teście Suva [link do CR V]. Dlaczego to takie niebezpieczne? Przede wszystkim zaskakuje kierowcę. Samochód za Tobą, który w tym samym momencie rozpoczyna manewr wyprzedzania nagle ma niespodziewaną sytuację przed sobą - bang i tragedia gotowa! Wyobraź sobie, że podczas manewru jest zima lub woda w koleinach, skąd wiesz jak auto się zachowa, czy nie powstanie cykl niepotrzebnych zdarzeń i utrata kontroli nad pojazdem, ponieważ wszystko przejęła elektronika? Ja sobie dużo takich rzeczy wyobrażam i chciałbym, aby każdy kierowca był świadomy tego co robi za kierownicą i jakie mogą być skutki jego jazdy, ale też jakie są skutki coraz większej ingerencji elektroniki. Ciekawy jestem czy mieliście takie doświadczenia z systemami antykolizyjnymi jak ja? Jest to rewelacyjne rozwiązanie w korkach, de facto również ze względu na elektronikę – często kierowcy gapią się w ekran smartphone i są przez to mniej uważni, ale na trasie zdecydowanie jestem na NIE!
5. Downsizing
Czy naprawdę silnik o pojemności 1 lub 1.2 litra będzie mniej palił od samochodu z silnikiem 1.6 lub nawet 2 litry? Nie raz przekonałem się, że jest zupełnie inaczej. Strasznie denerwują mnie samochody, które mają malutkie pojemności silnika, a producenci chwalą się na lewo i prawo jakie to one nie są oszczędne. Naprawdę rzadko się zdarza, aby takim samochodem osiągnąć niskie spalanie deklarowane przez producenta. Szczególnie podczas jazdy po mieście. Szlag mnie trafia w samochodzie, który nie ma mocy, a przez to spore problemy z rozpędzaniem się. Finalnym wynikiem jest spalanie rzędu 8-9 litrów, a nie jak podaje producent 4-5 litrów. Mogę się założyć, że taki silnik 1.0 lub 1.2 dysponujący mocą ca 70-100 KM spali tyle samo albo i nawet więcej paliwa, niż np. motor w tym samym samochodzie dysponujący mocą ca. 130-160 KM. Po co ten downsizing i pyrkające maluchy, z których wyciska się siódme poty po to tylko by ledwie co zdążyć kogoś wyprzedzić lub zmieścić się na światłach. Przecież to jest niebezpieczne!
6. Przenoszenie wszystkich funkcji do ekranów dotykowych
Czy starzeję się i tylko ja mam z tym jakiś problem? Dlaczego wszystkie funkcje samochodu niektórzy producenci na siłę chcą umieścić w ekranie dotykowym? Wiem, że dzisiaj jest era smartphone, wszystko ma być takie modne i nowoczesne. Fajnie, bardzo to lubię, wiem w jak w fantastycznych czasach żyjemy. Samochód to jednak miejsce gdzie powinniśmy być maksymalnie skoncentrowani na drodze. Zamiast chwili koncentracji otrzymujemy piękny, dotykowy ekran odwracający naszą uwagę i często nieczytelny. Nie zawsze dobrze zadziała, a przy każdej interakcji negatywnie wpływa na koncentrację - zmniejszenie lub zwiększenie temperatury albo siły nawiewu, odszukanie jakiejś funkcji. Jest dzisiaj multum systemów bezpieczeństwa, inforozrywki, stref komfortu do zarządzania i gdzieś to trzeba ukryć, ale drodzy producenci róbcie to z głową, czytelnie, logicznie i tak aby łatwo się po tych funkcjach poruszać. Nic się nie stanie jeśli zostawicie część najważniejszych funkcji w przyciskach fizycznych w dostępnych i widocznych miejscach. To naprawdę wielu ułatwi życie i zapewni bezpieczną jazdę. W końcu w samochodach nie można używać telefonów, ale za to gapić się w ekran i klikać po jego funkcjach to już można? Przecież to dokładnie to samo.