Lexus ES 300h F Sport test

Lexus ES 300h F Sport 218 KM – Test

W czym problem – odchodzący model GS

Sporo pytań, plotek i internetowy lament. Tak w skrócie wyglądało podejście wielu osób do nowego modelu Lexusa ES, który po raz pierwszy w historii pojawił się na naszym rynku. Mówi się o zastąpieniu modelu GS, jednak trzeba mieć na uwadze, że pomimo podobnych gabarytów i przeznaczenia samochodu, są to dwa odrębne modele. Historia ES sięga 1989 roku kiedy to pojawiła się pierwsza generacja, a aktualnie mamy dostępną w Polsce (po raz pierwszy)  najnowszą i siódmą już wersję tego modelu.

Wspomniany lament dotyczy głównie dwóch aspektów – przedni napęd oraz jedyna dostępna wersja silnikowa 300h. W dalszej części mojej subiektywnej oceny wrócę do tematu. Teraz nawiążę do modelu wycofywanego z naszego rynku. Nie znam konkretnych powodów decyzji, ale jak łatwo się domyślać zapewne samochód nie spełniał oczekiwań sprzedażowych w Polsce. Muszę przyznać, że bardzo, ale to bardzo ubolewam nad sytuacją, gdyż odnoszę wrażenie, że jest to (lub był) najbardziej niedoceniony samochód na naszym rynku. Jednocześnie jeden z lepszych jakim kiedykolwiek jechałem. BTW jeździłem setkami samochodów, w tym praktycznie większością nowych aut dostępnych obecnie w sprzedaży. Jeszcze tego nie zrobiłem, ale postaram się jakoś zliczyć ile maszyn mam już za sobą. Rachubę straciłem już dawno, może to będzie 500, a może grubo ponad 1000.

GS450h i GS F, a ten pierwszy to właśnie chyba najbardziej niedocenione auto. Potężna, luksusowa limuzyna z przestronnym wnętrzem, fantastycznym silnikiem hybrydowym, który przy normalnej jeździe zadowalał się spalaniem schodzącym poniżej 10 litrów i gdy było trzeba rozpędzał się w 6 sekund do pierwszej setki i nieprzerwanie gnał do 260 kmh bez najmniejszego zająknięcia. Do tego świetne materiały, fantastyczne brzmiące audio, mnóstwo miejsca i przepiękny aksamitny dźwięk silnika V6. Ach jak tylko uzbieram kasę to chyba kupie go na rynku wtórnym. No i ten zabójczy GS F z Wolnossącym V8 – moja miłość i samochód, który bez wahania wybrałbym ponad BMW M5 nawet biorąc pod uwagę słabsze osiągi Lexusa. Miał to coś jak Maserati Granturismo lub poprzednie Quattroporte z 4.7 V8. Nie musiały być najszybsze, ani też najlepiej wykonane. Po prostu miały to coś, co nie pozwalało spać spokojnie i na sam widok tych samochodów miękły nogi. Taki dla mnie był i jest model GS F – genialny i jedyny w swoim rodzaju!

Lexus ES 300h F Sport test

Jest termin testu, jest wyjazd nad morze

Przyznaję się, na pierwsze informacje o Lexusie ES300h zareagowałem jak większość. Napęd na przód i tylko 218 KM? Ojoj, trochę się zmartwiłem. Jednak staram się nie oceniać i nie wypowiadać w temacie dopóki samodzielnie nie doświadczę. Wiedząc o zbliżającym się terminie testu zaplanowałem wyjazd nad polskie morze. Celem na mapie stała się Jurata, nasz nadmorski kurort. W tym okresie roku na słońce i parawany nie ma co liczyć, ale zapewniam Was, że większego chillout ‘u i post apokaliptycznego klimatu można w Polsce nie doświadczyć. W marcu na plaży spotyka się średnio 1 osobę na kilometr, a pomimo 5 stopni jest naprawdę wyśmienicie.

Okoliczności testu bardzo mi odpowiadały. Uwielbiam sytuacje, gdy auto musi się przede mną wykazać i przekonać do siebie. Już zanim zasiadłem za kierownicą miałem sporo pytań, na które oczekiwałem konkretnych odpowiedzi. Dodatkowo całe spektrum jazdy stało przede mną otworem - droga po zatłoczonej Warszawie, długa trasa, a na koniec kręte, nadmorskie uliczki.

Lexus ES 300h F Sport test

Jedziemy, hybryda 4 generacji

Z doświadczenia wiem, że silniki hybrydowe najlepiej sprawdzają się w mieście zapewniając niskie spalanie i sensowną dynamikę jazdy. Z kolei w trasie przewaga spada i tak naprawdę niewiele wnosi do ekonomii jazdy. W nowym Lexusie ES mamy już 4 generacje napędu, tą samą znajdziemy w nowym najmniejszym crossoverze Lexusa – UX. Wyróżnia się mniejszą, bardziej zwartą konstrukcją. Silnik spalinowy częściej wspomaga się silnikiem elektrycznym. Dzięki temu zabiegowi otrzymujemy lepszą dynamikę i reakcję na gaz, a przede wszystkim jeszcze bardziej ekonomiczną i ekologiczną jazdę.

Pierwszym moim zaskoczeniem i to przez duże ‘Z’ jest wynik jaki udało mi się osiągnąć w mieście. Na odcinku 25 km w godzinach szczytu na warszawskich ulicach spalanie wyniosło 5,4 litra. Naprawdę trudno było w to uwierzyć. Dla doprecyzowania sytuacji powinienem dodać, że poruszałem się 5 metrową limuzyną o wadze ponad 1700 kg. Lexus jest wyposażony w 4 cylindrową 2,5 litrową jednostkę wolnossącą połączoną z silnikiem elektrycznym. Cały ten zestaw generuje 218 koni mechanicznych. Tak, dobrze przeczytaliście to coś spaliło 5,4 litra w mieście. W tym momencie zrozumiałem, że jest niekwestionowanym liderem pod względem ekonomii w swojej klasie i segmencie nie biorąc jedynie pod uwagę samochodów w pełni elektrycznych. Po raz pierwszy w życiu śmiałem się sam do siebie i byłem mega zadowolony z osiągnięcia tak niskiego wyniku. Część z Was mnie poznała i wiecie, że lubię jak auto pali 25 litrów na setkę.

Odcinek 450 kilometrów trasy krajową siódemką skrywał przede mną jeszcze kolejne tajemnice. Przed wyjazdem strzelałem ze spalaniem w okolice 8-9 maksymalnie 10 litrów. Po osiągnieciu destynacji komputer pokładowy wskazywał średnią 7.4 litra! Wow! W miejscach do tego odpowiednich utrzymywałem prędkość w przedziale 140-150 kmh. Oczywiście jazda była dostosowana do panujących warunków na drodze. W przed dzień wyjazdu zatankowałem Lexusa pod sam korek. Na stację dojechałem z głębszą rezerwą, licznik nie pokazywał już zasięgu. W baku zmieściło się zaledwie 46 litrów paliwa, tym samym pomyślałem, że na Hel dojadę na rezerwie. Pojemność baku to tak naprawdę 50 litrów, co z zapasem wystarczyło na dojazd do Juraty – konsumpcja wyniosła tylko 2/3 zbiornika paliwa. Na tym jednym zbiorniku przemieszczałem się dalej po Helu przez kolejne 4 dni i częściowo powróciłem do Warszawy. Po przejechaniu 620 kilometrów musiałem zjechać na stację. W tym momencie samochód dobitnie przekonał mnie, że na rynku ciężko szukać konkurenta. Luksusowa limuzyna z takim spalaniem? Nie ma!

Lexus ES 300h F Sport test

Będąc przy temacie jazdy i kwestiach mechanicznych warto wspomnieć o zawieszeniu. Otóż jest trochę inaczej niż dotychczas w większości Lexusów. Nie ma aż tak fantastycznego tłumienia i efektu unoszenia się w powietrzu jakiego doznałem wcześniej w wielu modelach Lexusa. Nie znaczy to, że jest źle. Zawieszenie w tym modelu ma krótszy i bardziej dynamiczny skok, w sporadycznych przypadkach najechania na większą dziurę lub nierówność potrafi przedostać się do wnętrza auta.  To w dalszym ciągu bardzo wysoka liga, nie do osiągnięcia dla niektórych producentów. Z mojej perspektywy widzę to jako delikatną oszczędność. Poza tym drobnym detalem samochód świetnie się prowadzi i nawet przez głowę mi nie przeszła myśl, że brakuję napędu na tylną oś. Jakby bardziej się nad tym zastanowić przy mocy 218 koni mechanicznych napęd wcale nie zrobi różnicy. Reakcja na gaz i dynamika samochodu rzeczywiście jest lepsza niż w hybrydach 3 generacji i jest to odczuwalne. Inżynierowie napracowali się także przy dźwięku dochodzącym ze skrzyni CVT. Nie męczy, a symulacja zmiany biegów i odpowiednie wyciszenie wnętrza pozwalają na wysoki komfort podróżowania.

Wnętrze ES’a jest przestronne, a jedyną moją uwagę kieruję do małej ilości miejsca nad głowami pasażerów tylnego rzędu. Poza tym wersja F Sport posiada nieco inne fotele od pozostałych wersji i jak zwykle w Lexusach w pełni spełniają oczekiwania kierowcy i pasażerów. Deska rozdzielcza w każdym Lexusie wygląda inaczej, co jest niewątpliwym atutem marki. Ciekawe i proste rozwiązania stylistyczne mogą się podobać. Deska rozdzielcza jest wykonana z bardzo miękkiego materiału, szczególnie można to odczuć zaraz pod panelem klimatyzacji kierując się na stronę pasażera. W oko wpada również sposób w jaki wyświetlana jest temperatura we wnętrzu samochodu. To te małe detale z dużym wpływem na odbiór całości. Pamiętacie model GS gdzie temperatura zmieniała się jakby za ekranem była rolka z liczbami na pokrętle? W nowym ES-ie sposób wyświetlania jest dokładnie taki jak w GS. Dodatkowe elementy podnoszące komfort podróżowania to 3 stopniowe podgrzewanie foteli i 2 stopniowe podgrzewanie kierownicy. Brakuje tylko wentylacji. W środku auta uwagę moją zwróciło zagospodarowanie tunelu wewnętrznego przypadając jednocześnie mocno do gustu. Na froncie mamy przyciski do podgrzewania, dalej miejsce na napój i sensowna wąska przegroda na telefon, który umieścimy w pozycji pionowej. Następnie touchpad do sterowania systemem info rozrywki i bardzo konkretny, szeroki podłokietnik. Duży plus za jego funkcjonalność i możliwość otwierania na dwie strony, a jeszcze większy za usprawnienie indukcyjnego ładowania telefonu. We wcześniejszych modelach zdarzała się śliska indukcja i za szeroka przestrzeń po której telefon latał i nie był w stanie się stabilnie ładować. Teraz mamy w podłokietniku ‘gumową’, lepką przestrzeń na telefon i małe grodzie ograniczające przemieszczanie się telefonu.

Mój egzemplarz wyposażony był w czerwoną skórę, co w połączeniu z kolorem nadwozia sapphire blue nadawało Lexusowi sznytu i nieco ekstrawagancji.

Warto mieć na uwadze cenową przystępność nowego ES. Za limuzynę zbliżoną gabarytami do flagowego LS’a przyjdzie nam zapłacić od 209900 pln do 284900 pln w zależności od wersji wyposażenia. ES siódmej generacji ma konkurować z A6, BMW 5, Mercedesem E i Volvo S90. Tylko, że Lexus gra w swojej odrębnej lidze - jest zupełnie inny.

Lexus ES 300h F Sport test

Podsumowanie

Lexus obronił się i to bardzo w mojej ocenie. Nawet pomimo sceptycznego podejścia na początku samochód finalnie wywołał we mnie sporo pozytywnych emocji i przede wszystkim zapewnił radość z jazdy. To pełnoprawna limuzyna, która swobodnie stanie do walki z konkurencją na rynku, ale tak naprawdę nie musi. Ze względu na jedną dostępną wersję silnikową gra w swojej wyodrębnionej lidze. Jeżeli ktoś szuka wygodnej, bardzo dobrze wykonanej i wyposażonej limuzyny, jednocześnie niesamowicie oszczędnej - wybór staje się oczywisty. Owszem, nie każdemu przypadnie do gustu niska prędkość maksymalna, z drugiej strony samochód odwdzięcza się harmonijnym działaniem, współpracą z kierowcą i pasażerami praktycznie w każdym aspekcie. W tym samochodzie człowiek naprawdę odpoczywa.

 

Dane techniczne, cena – Lexus ES 300h

Moc: 218 KM

Moment: 350 Nm

Vmax: 180 kmh (eo)

0 - 100 kmh – 8,9s (Racelogic 8,5s)

Spalanie: 5,5-6,5 L miasto | trasa 7,5 L

Cena podstawy Elegance – 253900 pln

Wersja F Sport (testowana): 345350 pln

 

Strzał w kolano – brak

 

Zasługuje na wyróżnienie:

- Przestrzeń we wnętrzu

- Nowy system hybrydowy 4 generacji

- Bezkonkurencyjna ekonomia jazdy

- Jakość materiałów

- Stosunkowo dobra cena, jak za samochód tej klasy

- Indywidualizm jaki niesie za sobą marka Lexus

 

Trzeba nad tym popracować:

- 180 kmh vmax

- Dla wysokich osób mało miejsca nad głowami w tylnym rzędzie

- W dalszym ciągu obsługa systemu info-rozrywki